poniedziałek, 14 kwietnia 2008

Maryla Rodowicz, dla "Twój STYL"





Maryla Rodowicz, wzięła udział w bardzo zaskakującej sesji. Mazury okazały się wielką miłością pani Maryli, a łowienie ryb, drugą po pracy pasją. Kto by przypuszczał, że ta żywiołowa kobieta znajcuje radość w tzw. moczeniu kija ;)

"

TS: Co Panią ciągnie na Mazury?
MR: Przyroda, spokój. Godzinami łowię ryby. Może lać deszcz, może wiać wiatr, nie ma znaczenia. Jestem tylko ja i wędka. Przez cały rok żyję otoczona ludźmi. To jest miłe, ale muszę kiedyś się wyciszyć. Pobyć sama ze sobą. Popołudniami jezioro uspokaja się, nawet ptaki milkną. Woda jest jak lustro, równiutka. I zapada absolutny spokój. Tylko ryby się rzucają, bo żerują. Budzi się wtedy we mnie żyłka myśliwego.
TS: A jak Pani złapie rybę to w łeb?
MR: Mam siatkę i one tam siedzą, czasem do rana. Zwykle są to średniej wielkości leszcze i okonie. Proszę panią w kuchni, żeby je zakatrupiła, wyczyściła i wsadziła do zamrażarki. Zabieram ryby do Warszawy.
TS: Skąd zamiłowanie do wędkarstwa?
MR: Nauczył mnie tego ojciec dwójki moich starszych dzieci, Krzysztof Jasiński. Jest zapalonym wędkarzem. Poznaliśmy się w trakcie pracy nad Szaloną lokomotywą, musicalem do tekstów Witkacego w Teatrze STU w Krakowie. Jasiński był reżyserem tego przedstawienia. To, że zwrócił na mnie uwagę, było dużym wyróżnieniem, bo miał osobliwy stosunek do kobiet. Sprawiał wrażenie, że ich nie lubi, a naprawdę uganiały się za nim tabuny dziewczyn. "
Z Marylą o rybach rozmawiał Szymon Brodziak dla "Twojego STYLU"

Brak komentarzy: