"Jak każdy żołnierz, uwielbiał zrelaksować się z papierosem i butelką piwa. W ogniu walki nieustraszenie nosił skrzynki z amunicja, za nic sobie mając ciągły ostrzał. Wszyscy żołnierze z II Korpusu we Włoszech wspominają, że poborowy Wojtek był wymarzonym towarzyszem walki. I nie przeszkadza im, że Wojtek był... niedźwiedziem. Słynny z lat wojny brunatny niedźwiedź, nieodłączny towarzysz Armii Polskiej na Środkowym Wschodzie i II Korpusu we Włoszech, może zostać uhonorowany własnym pomnikiem w Edynburgu za wkład w zwycięstwo aliantów nad Niemcami - napisał brytyjski dziennik "Daily Mail". Akcję na rzecz postawienia Wojtkowi pomnika w Szkocji prowadzi Aileen Orr z miejscowości Hutton, którą zafascynowała historia bohaterskiego niedźwiedzia. W lutym na brytyjskim rynku ukazać się ma także nowa książka o Wojtku - "Voytek - The Soldier Bear" pióra Garry'ego Paulina. Pani Orr sądzi, że Wojtek zasługuje, by uhonorować go pomnikiem w szkockiej stolicy np. w królewskim parku Hollyrood w centrum miasta. Wojtek był zaledwie małą, okrągłą kulką sierści, kiedy w 1943 r. został przygarnięty w Iranie przez polskich żołnierzy, po tym jak jego matkę zabili kłusownicy. Niedźwiadek otrzymał przydział do 22 kompanii zaopatrywania artylerii, rangę i numer oraz przeszedł wraz z nią cały szlak bojowy z Iranu do Iraku, Palestyny, Egiptu i Włoch, gdzie odznaczył się w walkach pod Monte Cassino nosząc ciężkie skrzynki amunicji pod ostrzałem wroga. Żołnierze wspominali, że ani razu ich nie zawiódł i nie upuścił żadnej skrzynki. Wojtek odżywiał się marmoladą, miodem, syropem i owocami. W nagrodę otrzymywał piwo, które stało się jego ulubionym trunkiem. Nauczył się też palić papierosy. Dbał o higienę - gdy tylko było to możliwe, brał kąpiel. Po wojnie został honorowym członkiem Polsko-Szkockiego Stowarzyszenia. Wielką popularność zyskał sobie wśród mieszkańców Hutton w Szkocji, gdzie jego jednostka stacjonowała po ewakuacji z Włoch.- Był jak duży pies, nikt się go nie bał - wspomina Augustyn Karolewski, towarzysz broni Wojtka, który nadal mieszka w Hutton. W 1947 r. oddano go edynburskiemu ZOO, w którym zakończył żywot w 1963 r. w wieku 22 lat(Specjalny komunikat o tym nadało radio BBC). Do końca życia reagował na polecenia w języku polskim. - Kiedy go odwiedziłem, natychmiast rozpoznał język polski i zaczął prosić o papierosa. Nie było łatwo mu go podać, ale za którymś razem się udało - opowiada Karolewski. Miś był też popularny wśród Brytyjczyków, pisała o nim prasa i wystąpił nawet w programie BBC. `Opowiada się również, że gdy książę Karol zwiedzał muzeum w Londynie i zatrzymał się przy rzeźbie Wojtka, zaczęto mu opowiadać jego historię, ale książę przerwał, mówiąc, że zarówno on i jego obydwaj synowie znają dobrze tę historię z programów radiowych i opowiadań` (za Wikipedią). Wojtek ma swoją rzeźbę w siedzibie Muzeum i Instytutu im. gen. W. Sikorskiego w Londynie, kilka pamiątkowych tablic [m.in. plakiety w Imperial War Museum w Londynie oraz w Canadian War Museum w Ottawie]. Jego wojenne losy opisał żołnierz II Korpusu Wiesław Lasocki w książce "Wojtek spod Monte Cassino: Opowieść o niezwykłym niedźwiedziu". Niedźwiedź niosący pocisk artyleryjski jest oficjalnym emblematem 22 kompanii zaopatrywania artylerii przemianowanej na 22 kompanię transportową."
autor: Magdalena Zapart źródło
Miś w stopklatce:
Całą ta uroczą i nieznaną mi historie znalazłam na blogu Diazepona to tak jak człowiek nie ogląda publicznej telewizji ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz